środa, 11 kwietnia 2007

refleksjologia


Pełna jestem dziś refleksji, niektóre z nich sprzeczne we własnym stosunku.
I nie wiem, czy rozwinę je wszystkie, ale jakoś może ubiorę je w słowa i uporam się nimi, bo po głowie mi się tłuczą i myśleć nie dają.
Pierwsza z nich dotyczy mojego życia (o tak, będzie poważnie, pompatycznie i dystyngowanie). Bo czasem czuję, że wszyscy (prawie wszyscy) wokół mnie myślą, że nad nim nie panuję i czują się w obowiązku prawić mi rady, morały, pouczenia i wskazówki.
Dotyczą wyżej wspomniane każdego odgałęzienia mojego życia, od wychowania dzieci, przez małżeństwo do rozbudowy domu i sposobu wieszania prania, żeby się swetry nie porozciągały, albo, w zależności od tego, kto to mówi, żeby się porozciągały właśnie i dłużej synowi mojemu służyły.
No bo to źle, ach jakże źle, że wciąż śpimy razem z dziećmi. I przecież one dawno już do swoich pokojów powinny wyjechać. I jakże to źle, że Zosia do przedszkola nie chodzi ani, co gorsza o zgrozo pójść nie zamierza. I jakże niedobrze, że nie umiem i nie chcę jej na dłużej zostawić z kimś innym typu babcia. I jakże to niewskazane dla naszego pożycia, że nie wychodzimy bez dzieci nigdzie. I jakże to niepożądane dla mojej kariery, że do pracy wrócić nie chcę. A jakże to nieefektownie rozbudowywać dom w tę stronę a nie w tamtę. A może jednak powinniśmy przemyśleć w górę i o piwnicy pomyśleć trzeba KONIECZNIE, bo bez piwnicy to nie dom. I dlaczego my mamy tyle regałów i książek na nich, one tylko kurz zbierają. I kiedy położymy wykładzinę na podłogi, bo zimno. I czy znów nasze dziecko będzie chowane z gołymi stopami i bez czapki i dlaczego. I jak to nieodpowiedzialnie brać teraz do domu psa. O kocie nie wspomnę. I tak dalej.
I ja nikogo o radę nie pytam. Czasem narzekam, ale każdy chyba trochę narzeka. Bywam zmęczona, ale kocham moje życie w takim kształcie, jaki teraz przybrało. I po co każdy czuje się upoważniony do komentowania głośno i dobitnie naszych decyzji. My nikogo nie pytamy, my po prostu informujemy. Rady więc są zbyteczne. I frustrujące.
Inne moje refleksje dotyczą tego, czy kawę dziś wypić gorzką, jak zwykle, czy też słodką, z miodem, czasem mam na taką ochotę. I czasem, kiedy powiem o tym głośno, słyszę „co ty pijesz, jak ty to w ogóle możesz pić, słodka kawa???? bleee”
I kolejna refleksja moja: czy i ja czasem taka nie bywam? Taka pani dobra rada? Niepytana o zdanie, pełna pomysłów niczym Kasia z rubryki napisz do Kasi w popcornie za moich młodych czasów (obecne są równie młode, choć zupełnie inne).
Nie mogę się doczekać weekendu, tarasu pełnego świeczek przeciw komarom, grilla i przyjaciół. Powrót do domu po świętach był piękny. Wiem na pewno, że tu jest nasze miejsce. Już je pokochałam i oswoiłam.
I panuję nad własnym życiem. Mimo tego, co myślą inni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz