wtorek, 13 marca 2012

fotel góra-dół

Na ekranie tiwi wypasione i nowoczesne wnętrze gabinetu ginekologicznego. Postanowiłam zatem zacząć uświadamianie córki.
- tak wygląda gabinet ginekologa, córko.
- a, no, tak, wiem, Marysia też była w zeszłym tygodniu u ginekologa.
Lekko skonsternowana analizuję, co, do licha, mogła u ginekologa TEŻ robić siedmiolatka. Albo, podobnie jak matka, kojarzy ginekologa ze stomatologiem (wiecie, jak baba wchodzi do dentysty bez bielizny na dupsku, a lekarz pyta: pani do stomatologa czy ginekologa, bo nie wiem, jak fotel ustawić?), tymi więc ścieżkami przebiegły moje myśli i...
- ortododonta, córko, u ortodonty była Marysia?
- aaa, tak, u ortodonty, miała coś z zębami...
-------
Zosia choruje u babci (czy zawsze muszę, cholera, wykrakać, ja nie wiem, chlapnę coś i potem żałuję), Fransik zaledwie pokasłuje, ale mam wrażenie, że coś czai się za rogiem.
Ale ale, kuchnia zaprojektowana, za tydzień montażyści pewniej sławnej szwedzkiej sieciówki zajmą nam kilka godzin i o tej porze kuchnia w stylu prowansalskim powinna być gotowa.
-------
Praca się jakoś nie chce napisać? Jakieś sugestie?
------
Z ostatniej chwili:
- jakoś źle się czuję, głowa mnie boli i coś mam tu w oczku...
(ściema aż w oczy kole, próba wzięcia na litość oczywista)
- boli cię główka, syneczku, coś takiego...
- tak, trochę mi mózg w lewo zjeżdża. Chodź na górę zagrać ze mną w Gwiezdne Wojny, szybko.
Chyba bez lekarza nie da rady.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz