Mimo, że Zosia przechorowała w zasadzie cały pobyt, rzucając pawiem to tu to tam, i uskarżając się co popołudnio-wieczór na ból brzucha, dzielnie towarzyszyła nam w nieustannych spacerach, wędrówkach, przysiadkach na skwerach, ławkach, w parkach i knajpach. Do hotelu wracaliśmy późnymi nocami zgrzani, zmęczeni i upojeni miejskim gwarem, ale z Warszawy wyjeżdżaliśmy z płaczem nielatów, że oto tam chcieliby mieszkać (nie jest to specjalnie popularny wśród rodowitych Poznaniaków pogląd, prawda, ale co oni wiedzą o lokalno - narodowych animozjach). Urzekło nas tysiące miejsc, Czuły Barbarzyńca z huśtawką po środku, knajpa z hamakami, zielone Łazienki, urocza Saska Kępa, zaskoczyła niezawodna komunikacja miejska i czteroipółgodzinna kolejka do Kopernika (staliśmy zaledwie półtorej godziny w kolejce alternatywnej z obowiązkiem kupna biletu do Planetarium, w południe cudem zdobyliśmy bilet na seans o 18), w której jednakowoż warto stać i czterdzieści minut po bilet do Muzeum Powstania Warszawskiego, przygniotły wrażenia stamtąd.
Już planujemy powrót, wszak przed nami, a raczej przed dziećmi naszemi, wcąż Wilanów, Powązki, dokładniejsza eksploracja doskonałych ogrodów na dachu biblioteki i wymarzona wizyta na stadionie, który na żywo prezentuje się całkiem sympatycznie. I pewnie dziesiątki innych miejsc. Warszawa zaimponowała nam swoją europejskością. Mamy czym się chwalić.
Przyznaję, że miło się czyta takie wpisy, bo jakże często ludzie są nastawieni na 'nie', bo to 'warszafka', bo 'stolyca'.
OdpowiedzUsuńA tymczasem w Warszawie jest naprawdę wiele fajnych miejsc i to bardzo dynamicznie zmieniające się miasto. Wiele by się jeszcze mogło zmienić, nie ma klimatu Krakowa, czy innych miast, ale da się lubić :)
Ja z kolei bardzo lubię Poznań, choć byłam tam bardzo, bardzo dawno temu, na beznadziejnej kolonii (kto urządza kolonie w mieście??) na oś. Jana III Sobieskiego ;-DDDDD i później na bardzo fajnych praktykach studenckich :))
żartujesz? byłaś na koloniach na osiedlu?? W blokowsku?? ojacię!!! :)))
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się do bycia lokalną patriotką, kocham Poznań bardzo, choc też mam miliony zastrzeżeń (np. wprowadzenie strefy płatnego parkowania nawet w soboty znienacka, otarłam się o mandat z niewiedzy), ale jestem pod wrażeniem stolicy, dzieci moje także, i nawet mąż ziejący wcześniej przynajmniej niechęcią, przyznał, że to miasto jest naprawdę coraz ładniejsze. Mnie chodziło się po Warszawie jak po Pradze. Czeskiej :)) Bardzo mi się podoba, bo i z klasą i z nowoczesnością i te parki... :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo serio! Kolonia letnia w szkole podstawowej, 14 dziewczątek w jednej klasie na łóżkach polowych i te klimaty :)
OdpowiedzUsuńLokalni chłopcy przychodzący na dyskoteki, wolne tańce, wakacyjne miłości, obietnice listów słanych do Warszawy (a guzik, nie dostałam ani jednego, mimo wszystko chciałabym z tego miejsca pozdrowić Wojtka, nazwisko nieznane. Bucio, bucio :))
To akurat był jeden z przyjemniejszych aspektów tej kolonii.
Fakt, było to w zamierzchłych komunistycznych czasach ...
Jesteśmy na wczasach, w poznańskich blokasach, tralalalala, lubię Młynarskiego w wykonaniu Gaby Kulki i jego syna najbardziej ;)) nieźle, mimo wszystko, że masz dobre wspomnienia, nasze dzieci już by miały odczucia ambiwalentne, sądzę :)))
OdpowiedzUsuń