Weszłam na swoje poletko na sekundkę, na chwilkę, pochwalić się, że kilka stron jestem do przodu, że cały słój małosolnych ostał się jeno wspomnieniem, ale następne już czekają w kolejce do owego słoja, że dwa pęczki szparagów zamierzam pochłonąć niemalże sama (dacie wiarę, że w moim domu nikt poza mną nie przepada za szparagami???), że pomidory malinowe, choć niebotycznie drogie, dumnie prężą pierś przed kolacją, że ciągle jem i jem te warzywa, no po to tu weszłam tylko na sekundeczkę i paczę na licznik a tu 3999 wejść, więc gościu kolejny będziesz jubileuszowym.
Pamiętacie zapewne CHUSTKĘ, królową życia, kobietę mądrą, wrażliwą, przenikliwie opisującą rzeczywistość, do tego nieziemsko mądrą? No i chorą, ciężko. Na pewno pamiętacie. Wzrusza mnie ona nieustannie. Może dysponujecie groszem, chociaż miedzianym, ale zawsze, każdym. Pomóżcie, ona na to naprawdę zasługuje.
i znów się po nocy apdejtuję. Wydrukowałam niniejszym trzy czwarte mojej pracy w języku, bądź co bądź, obcym. Jutro spotkanie z promotorem i gra o tron. Nie gra, gdzie tam, walka, będzie krew, pot i łzy a tronem - obrona w czerwcu Uda się, czy się nie uda?
Stay tuned.
No i mam numer 4010 :) - a u mnie właśnie dziś na obiad zielone szparagi z sosem holenderskim.
OdpowiedzUsuńja z Twoich przepisów co roku robię penne ze szparagami :)dziś zjadam już resztki (trzeci dzień z kolei), ale nie są w stanie mi się znudzić, sezon jest za krótki ;)
OdpowiedzUsuń