Dziecko wydaje się być zdrowe. Po energicznym wskoku do naszego łóżka około 9 rano poznałam powrót formy, a po zimnej śląskiej wsuniętej na drugie śniadanie (czekała na grilla) poznałam, iż wrócił normalny apetyt.Cała, duża, familijna blacha piekarnikowa pełna drożdżówek z truskawkami też nie ocalała, zabawy podwórkowe i umazanie żywicą, piachem i trawą (ku mojej zgrozie i strachu przed zakażeniem ran) niosą nadzieję, że najgorsze już za nami. U Zosi. Fransik wszak jeszcze krostek nie zaprezentował...
Bardzo przykra wiadomość napłynęła z rak'n'rolla. Magda odeszła. Ubiera w sukienki po drugiej stronie chmur.
Najgorsze, że nie chcą chorować razem :)
OdpowiedzUsuńMoje zachorowały w odstępie 2 tygodni - pierwsza faza zaczęła się ... dzień przez rozpoczęcięm mojej pierwszej pracy na albiońskiej ziemi!
To się nazywa good timing!
no właśnie nie chcą. I nam się kwarantanna wydłuża i to nerwowe oczekiwanie, czy mąż złapie, czy nie... póki co mści się jego pracowitość i aktywność, bo gdy tylko lepiej poczuł się w trzeciej dobie anginy, zaraz zabrał się do roboty i nie odchorował, moim zdaniem, wystarczająco. I wraca co chwilę jakiś dziadostwo...ech.
OdpowiedzUsuń