czwartek, 6 stycznia 2011

remont numer jeden


Sernik, który wczoraj popełniłam made my day. Po pierwsze dlatego, że był po prostu niewypowiedzianie dobry, co mlaskaniem i dobrym zaprawdę słowem potwierdził ślubny. Po wtóre dlatego, iż wyszedł jak na zdjęciu Doroty, gdybym potrafiła fotografować, bym wam pokazała (i dwie przecudnej urody filiżanki i spodki do nich, którymi uraczyła mnie moja najlepsza przyjaciółka). A tak - mogę tylko opisać bez grafomańskiego nacieku, mam nadzieję, jego doskonały smak.
Pozdrawiam jednocześnie wszystkich, którzy obchodzą długi weekend, nam go odpuszczono, placówka pracuje normalnie, jedyne pocieszenie, że mnie z rana może korki nie dopadną, ale kto wie?
Mąż chyba postanowił się solidnie zabrać za postawienie łazienki, chcąc tym samym ukrócić nasze pielgrzymki do sąsiadów z ręcznikiem i szamponem w jednej a żelem w drugiej ręce. Powiało jakimś remontem, Chryste Panie, ratunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz