czwartek, 20 stycznia 2011

wiecznie pod górkę


W takie piękne i słoneczne dni (czytacie tę ironię, nie, widzicie ją wyraźnie?) nie mogę się zdecydować czy około południa (czyli w samym centrum dnia pracy ale też w ciemnicę kompletną) bardziej chce mi się spać czy też nicnierobić. Ale ponieważ nie mam do wyboru żadnej z tych opcji, pokornie ziewam ukradkiem i ciągnę tego tira pod wysoką stromą górę. Mając na stanie dwoje chorych i kaszlących nieletnich oraz teściową, która potrzebuje dyskusji akurat gdy poprawiam niezaliczony esej lub gdy próbuję w ładne słowa ująć tekst na translację, chwilami przyjęłabym postawę jaskiniowca i grzałabym do jaskini jak w dym! Na miesiąc! Po czym po tygodniu wrzeszczałabym o litość ale ojtam. Kobieta zmienną jest.
Jutro dzień babci!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz