wtorek, 31 grudnia 2013

idzie nowe

Długo panowała tu cisza, bo i też ostatni kwartał nie należał do udanych. Ale, jak mawia pewna znajoma psycholożka, należy oddzielać to, co było od tego, co jest i żyć tu i teraz, wiem, bardzo banalne, ale bardzo prawdziwe, cóż na to poradzę.
W tak zwanym międzyczasie zaliczyliśmy (w zasadzie syn zaliczył) szpitalny debiut, ale nie chcemy o tym pamiętać, choć to doświadczenie odczarowało mi pewne demony. W innym międzyczasie nabrałam głębokiego wypalenia zawodowego, ale na to naprawdę trudno zaradzić (wiem, zawsze mogę zmienić pracę).
Trudno mi oceniać ten rok, lato było przecież takie cudowne. Jesteśmy zdrowi, bezpieczni, dzieci są szczęśliwe i w miarę beztroskie (jak na matkę - nauczycielkę), czegóż chcieć więcej, oby nie było gorzej. A mi i tak jest nieswojo.
Tak sobie myślę, żeby w przyszłym roku otrzeć się jednak o ten włoski i nauczyć się szydełkować, ale przecież postanowienia noworoczne są do bani, raczej nie mają szans na realizację, w moim przypadku encyklopedycznego słomianego zapału w życiu!
No i może popracuję nad cierpliwością i zachowaniem spokoju, cokolwiek za często mną zbyt solidnie telepie.
No i ok, może będę tu częściej?
A Wy? Jesteście jeszcze? Ktokolwiek?
Życzę Wam dobrego Nowego Roku. I zdrowia!