poniedziałek, 24 stycznia 2011

jubileusze


Statystyki mnie prawie nie biorą. Prawie, bo pewnie, że zależy mi na czytelnikach, których wiem, że mam niewielu, za to wiernych, gdyby nie - nigdy nie zaczęłabym pisać w sieci. I nie, nie piszę dla dzieci ku pamięci, chyba nie chcę by to czytały za wcześnie...
ale mam tu na dole licznik i wlazłszy tu popołudniu ogarniać komenty (bosz jaka jestem trendy dżezi i jakie znam aktualne skróty) i paczę i oczom nie wierzę: 12999. Czyli kto wlezie tu po mnie będzie 13000 wchodzącym. Z góry gratuluję (czyli kongrats).
Jutro ósma rocznica naszego ślubu. Wierzyć się nie chce, a z drugiej strony - jesteśmy ze sobą tyle lat, że zlewa się to wszystko w piękną całość i nikt już nie liczy. Grunt, że miłości nam styka na tę pracę u podstaw (no bo przecież nie na orkę na ugorze), pracę organiczną, jesteśmy, literalnie POZYTYWISTAMI! (tego się trzymając poszła szukać miejsc godnych świętowania!)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz