niedziela, 2 grudnia 2012

ekspres

Niezależnie od tego, jak szybko mija tydzień, weekend zawsze ucieka jeszcze szybciej.
A ja już nie mogę się doczekać następnego weekendu, czy to zwiększa szansę na przybycie kolejnego piątku odrobinę szybciej?
Dzisiejszy obiad we włoskiej restauracji i domowa szarlotka ze śmietaną na deser nieco zrekompensowały mi to przenikliwe zimno za oknem, ale nie żebym się aż zaczęła cieszyć, wystarczyło mi tej radości na dobrotliwe skinienie głową. Nie mają ze mną lekko najbliźsi (acz w ramach postanowień adwentowych zadałam sobie maksymalne skupienie na cierpliwości wobec MOICH dzieci, bo w robocie staram się być profesjonalistką, i męża i pokochanie życia z całą stanowczością, choć dzisiejsza Ewangelia o końcu świata przetoczyłą mi całe stada ciarek po krzyżu).
I w zasadzie nabyłam już dziewięćdziesiąt procent świątecznych podarunków. Jestem z siebie w dziewięćdziesięciu procentach dumna!
Czas na podsumowujące weekend limoncello oraz zabójczą krzyżówkę z przekroju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz