środa, 6 marca 2013

Plany

Ponieważ do uporczywego kaszlu przyplątało się jeszcze zapalenie nerwu międzyżebrowego (sama se zdiagnozowałam, przecież nie będę z każdym bólem latać do lekarza), każde kaszlnięcie i gwałtowniejszy ruch okupiony jest rwącym szarpnięciem pod samą piersią, moje życie nabrało nowego wymiaru, chodzę bowiem permanentnie zgięta bądź z powodu szarpiących ataków kaszlu, bądź z powodu szarpiącego bólu. Mówcie mi paragraf. Wspomogłam się więc ibupromem, po to je chyba wynaleziono, żebym mogła raz na rok kilka połknąć, nie? Nie żeby od razu, co wy, ale po troszku.
Ale nie, nie narzekam, wybieramy się przecież niebawem na wakacje w uroczysku, zaczynam kompletować muzykę na długą drogę i powolutku wierzyć, że się uda!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz