wtorek, 18 czerwca 2013

nerw, nerwy i nerwowość

Mam taką perwersyjną chęć przeczytania czegoś, co ukoi moje skołatane nerwy, a czego nie znajdę na półce, której znawcy (lub aspirujący do tytułu znawcy) nie nazwaliby na pewno "literaturą". Dlatego przeszukawszy chomika, mam już na kindlu rozlewisko, które z dziką rozkoszą pochłonęłam kilka lat temu (no dobra, język mnie ciut wnerwiał, ale sam przekaz był tak bardzo budujący, że nie spałam i czytałam podówczas) i zamierzam pochłonąć ponownie. Dla równowagi jednak skorzystałam z promocji znaku i w paczkomacie czeka na mnie pokaźna przesyłka z zacniejszą zawartością w postaci Mendozy, Nurowskiej i Miłosza.
Skoro wspomniałam o nerwach, to owszem, mam je na wierzchu, w dodatku się zaziębiłam w trzydziestostopniowym upale (tak, to doprawdy jest możliwe), więc kicham, smarkam, i roznoszę opryszczkę, uosobienie seksapilu, nie ma co.
Drżyjcie, narody, do wakacji albo wy, albo ja!

2 komentarze:

  1. Chudsza, a ja Ci powiem, że jak tak czytam Twoje wpisy, to wydaje mi się, że potrzebujecie porządnego zachartowania. Czy Ty przypadkiem starym, polskim zwyczajem nie przegrzewasz siebie i dzieci, szczególnie zimą?
    Może spróbuj jedną warstwę mniej, czasami boso, bez skarpetek.
    Też kiedyś tak non stop chorowalam, nawet w lecie, ale odkąd staram się nie dostarczać sobie tyle 'ciepełka', to widzę poprawę.
    W każdym razie zdrowia życzę, bo chorować w lecie to się naprawdę nie godzi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam oczywiście na myśli HARTOWANIE, nie mylić z chartami :)

    OdpowiedzUsuń