środa, 21 sierpnia 2013

kury domowej atrakcje

Z czynności domowych nie lubię wielu, zasadniczo wszystkich. Hmm, no cóż, taka karma, no dobra, lubię, jak dzieci mlaskają z rozkoszy i zadowolenia, jak im pasza przeze mnie podana smakuje, ostatnio pizza z tego ciasta, i ciastka czekoladowe, ale nie czarujmy się, z całego szerokiego spektrum dużo tego do lubienia nie ma. A już pasjami nie cierpię odkurzacza. Z jednej strony robota efektywna, widać poprawę, nie zgrzyta pod butami, nie jest najgorzej, ale śmierdzi, hałas nieboski, odkurzacz niewspółpracujący, nie skręca gdzie powinien, nie mieści się pod meblem, same niedogodności. No i odkurzenie 100m2 zajmuje nieco czasu, a książki się wtedy czytać nie da, czy filmu obejrzeć (albo obecnie 4 sezonu The Big Bang Theory). Ale sytuacja uległa zmianie troszeczkę, gdy nasz stary, leciwy jak nasze małżeństwo odkurzacz się zbiesił (i dzięki Bogu, doprawdy, że nareszcie!) i padł, więc po wstępnych a następnie bardziej dogłębnych i ostatecznych przeszukaniach sklepów, e-sklepów, forów internetowych i innych głębin wiedzy wszelakiej nabyłam cichutkiego mercedesa z długą teleskopową rurą i tuzinem szczotek i przynajmniej mogę muzyki posłuchać przy odkurzaniu, bo SŁYSZĘ!
Drugi przekręt Natalii - doskonała rozrywka na bezdzietne popołudnia i poranki!

1 komentarz:

  1. też mi się marzy cichy odkurzacz i nieśmierdzący, zdradź co to za merdedes
    a co powiesz o prasowaniu? Bo ja zdecydowanie unikam. Unikanie zaczynam przy kupowaniu ubrań - jeśli nie przejdzie testu pięści, nie kupuję. (Test pięści: mnę kawałek tkaniny w dłoniach przez 3 sekundy. Jeśli jest pognieciony, zostaje w sklepie. Jeśli nie widać śladu zagnieceń, biorę :-) )
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń