piątek, 21 listopada 2008

sąsiedzi


Nosz ja pieprzę (żeby uniknąć niepotrzebnych i nieprzystojnych młodej kobiecie przekleństw) jaka jestem wkurwiona. No po prostu chyba zaraz WYBUCHNĘ!!!
Przylazła oto bowiem do mnie przed chwilą sąsiadka moich rodziców, która od tygodni wali miotłą w sufit, kiedy moje dzieci dotkną podłogi i zapytała co się u nas dzieje, że dzieci ciągle biegają i jak ja na to mogę pozwolić. Na to ja (jeszcze grzecznie), że jak ona sobie wyobraża, żeby nie biegały (jej syn długie lata kurczył się na schodach, kiedy mijał drugiego człowieka, pewnie nie biegał z natury, teraz pali fajki pod bramą i przeklina jak szewc i ma już 15 lat, jest dorosły), może mam je do kaloryfera przywiązać. I wtedy już przestało być grzecznie, nasza wymiana zdań (w obecności dzieci, a jakże) skończyła się groźbą, iż wyżej wymieniona sąsiadka zawiadomi administrację osiedla, a jeśli to nie pomoże zgłosi sparwę do opieki społecznej, że nie radzę sobie z dziećmi (bo biegają, prawda). Na odchodnym usłyszałam jeszcze, że jestem głupią idiotką, ulżyłam sobie wtedy (pozornie, pozornie niestety) i powiedziałam iż jest stara i głupia (mogłam w sumie powiedzieć, iż jestem młoda i trochę rozumu mam szansę nabrać, a ona już nie, kurcze, dobre riposty zawsze przychodzą za późno!!!).
Teraz mi ulżyło. Skąd się u ludzi to bierze, taka niepamięć, takie zgorzknienie, taka złość...
kurza melodia, musze przystopować Franciszka, niech fruwa, bo pięty hałas w panele uderzając robią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz