czwartek, 1 lipca 2010

czechy-niemcy


leżąc spokojnie tyłem do ściany, myślałam (dokładnie o tej porze), że nie udało się babci zrobić imieninowej niespodzianki. Zasypiałam żałując Czechów, którzy tamten mecz w pierwszej połowie przegrywali. A później przyszedł skurcz. I kolejny i następne a ja bałam się (no może raczej krępowałam) obudzić położnej. Potrafię odtworzyć tamten wieczór niemal minutę po minucie, wieczór, który skończył się wczesnym bardzo rankiem i uczynił mnie mamą.
Sześć lat temu, czujecie? A ja wciąż nie mogę w to uwierzyć! Sześć lat utkanych wydarzeniami czułymi, radosnymi, wzruszającymi, sześć lat strachu (dziś na ten przykład drugi w ciągu tygodnia kleszcz w jej chudziutkim ciałku) i drżenia o Nią.
Bo Ona (i On i On, ale dziś szczególnie Ona) to największy mój Skarb i najlepsze, co mi życie podarowało.
Zosienka za siedem godzin skończy sześć lat.
Najcudowniejszego, Córeńko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz