piątek, 12 czerwca 2009

czerwiec - plecień


Nosz cholera niech jasna tę pogodę trafi. Niby nie jesteśmy jakoś aurozależni, acz w takich okolicznościach objawia się u nas wszystkich, gremialnie osobowość meteopaty. Senność, kostropaty nastrój, parszywe odzywki i stupor. Nie działamy na siebie dobrze. I dlatego męża wywiało na squasha. A ja? Ja mam dwoje nieletnich, nowy depilator z gazety, całe spektrum złych emocji i stos zaliczeń jutro i pojutrze.
Ciskam jadem. Proszę się nie dziwić. (i nauka nie idzie mi dziś absolutnie, cóż). I zaczynam biżuteryjną przygodę, jak już coś popełnię i będzie to za czymś wyglądało, to może pokażę. I jeszcze mnie kusi stos lektury na kolejne miesiące, biorę jedną dziennie, nic dziwnego, że przyrost wiedzy jest niezadowalający... wracam zatem do testów (dzieci zasypałam klockami, może się zajmą przez pół godziny i do ofiar nie dojdzie).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz