czwartek, 2 września 2010

od nowa


No to mam urlop z głowy. Ja z tych, których jednakowoż pierwszy września dotyka. Boleśnie. Nie narzekam mimo to NADMIERNIE, albowiem za rok to dopiero będzie pierwszy. Zosia szkoła, Frans zerówka w szkole, zdominujemy tę naszą podstawówkę. Otworzysz lodówkę, a tam my.
Tymczasem skończyłam trzydzieści i pół i chodzi mi po głowie przedszkolny wierszyk "mam trzy latka, trzy i pół" w wersji dwadzieścia siedem lat później. I tak sobie myślę, że dopiero urodziny obchodziłam, a to już pół roku, więc może i to kolejne pół roku jesienno-zimowej czarnej dupy minie szybko? Co?
W ramach leczenia fobii chorób dziecięcych poszłam z nieletnią do homeopatki-cód-miód-malina 180 złotych wizyta matkoboska. Podobno najlepsza. I trzy dni później naczytałam się o mukowiscydozie i zeszłam. Córeczka koleżanki jest właśnie diagnozowana. Zofijka ma objawy. Gdzie się to bada, anyone? choroby dziecięce karma mode on.
W obliczu jednak tej deprechy koszmarnej sezonowej, która nieubłaganie mnie dopada, wychylę zaraz kieliszek koniaku z ojcem mym rodzonym (mąż przecież na budowli, a gdzie mógłby być) i może zapomnę na chwilę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz