sobota, 9 października 2010

przymrozek


-mamo, a jak ty już pójdziesz na emeryturę (wytrzeszczyłam oczy w niedowierzaniu tak dalekosiężnych planów), albo juz skończysz te studia (uff, aż tak daleko nie wybiegamy w przyszłość), to czy dasz mi ten przykreślacz (zakreślacz she meant), bo już go nie będziesz potrzebowała?
takim pytaniem rozbroiła mnie właśnie pierworodna, a przedmiotem pożądania jest fantazyjny trójkątny trójkolorowy pisak-reklamówka miasta know-how. I tylko w tym celu, by ona go zdobyła, mam się oddać emeryturze (która, czasem myślę, nie byłaby wcale taka zła).
Jestem po egzaminie na studia magisterskie i jestem rozczarowana. Bo teoretycznie spełniłam wszystkie warunki - zdałam test z gramatyki, przeszłam rozmowę z profesorem Martonem, z pozytywną opinią, umożliwiającą mi pisanie pracy magisterskiej na wybranym seminarium, u wybranego promotora, legitymuję się wyższym wykształceniem. A jednak, będąc studentką szkoły, nie mogę bez kłopotów, konsultacji z wszystkimi świętymi z góry oraz dodatkowych komplikacji spokojnie podpisać umowy. Bo to byłby precedens, że studenci omijają rok studiów. Długo by tłumaczyć - uczelnia utworzyła dwuletnie studia II stopnia dla absolwentów WSZYSTKICH kierunków. Takim jestem. Ale dodatkowo obecną studentką i to dla władz stanowi problem. Czekam, pod nosem podśpiewując "i don't care what the people may say, what the people may say about me!" i pakuję swoje kłopoty do starej torby. W domu przymrozek, na dworze przymrozek, zima popędza jesień, ciut za szybko, panie, ciut za szybko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz