poniedziałek, 14 marca 2011

lecimy


Mam ostatnio ciężkie momenty, wyczerpałam się, zasoby duracelków są mi nieznane, męczę siebie i innych, mam fazę bycia postrzeganą wyłącznie w roli kopciucha, który to MUSI sprzątnąć, ugotować, ubrać, uprać i uprasować i dopiero wtedy może się na ten przykład, dla relaksu, pouczyć (no bo przecież samam chciałam iść na studia, sama muszę sobie zorganizować czas na owe). Pojawiające się ewentualna pomoc bieży wyłącznie w kierunku męża realizującego się popołudniami i wieczorami budowniczo (o tak, mężczyznom znacznie łatwiej stać się bohaterami w swoich domach), pomoc, którą trzeba obsłużyć i ogarnąć. Not for me, these days.
Jestem zmęczona do granic, moje reakcje mnie przerażają. Jestem nabuzowana i spięta, potrzebuję, nie wiem, wakacji? terapii? dobrej książki niezwiązanej z semiotyką i semantyką?
-----------------------------
w piątek posprzątałam dzieciom ich zakątek. na kolanach. papiery, piękne sztuki origami z gazet, sterta prania spod łóżka, życie kwitnące w kotach kurzu za szafką. I poszłam na uczelnię.
Zosia, skonstatowawszy ład po powrocie do domu, głośno zwerbalizowała swoje wątpliowści - ktoś nam posprzątał. Bóg albo mama. Nie wiem, może jej tę Biblię schowam, żeby po ziemi zaczęła deptać twardo?
mam plan wdrożenia wszystkich w domowe obowiązki. i odgonienia stanowczym WON przesilenia wiosennego, które mnie od środka supła bezwzględnie.
----------------------------
w pracy dolina. któraś musi odejść/zajść w ciążę/wziąć urlop. W moim przypadku urlop jest wykluczony z powodów formalnych, ciąża emocjonalnych, zostaje odejście. walczę i prowadzę ze sobą dyskusję wewnętrzną, czego chcę i jak bardzo. Nic mi się nie chce.
----------------------------
w przedszkolu ciągle odnotowuje się nowe przypadki szkarlatyny. Od dwóch tygodni codziennie ktoś (ententas...), na nas jeszcze nie padło. Obiła mi sie o uszy jeszcze różyczka. W szkole grypa. I na co nam były te mrozy, które przecież dziadostwo wytłuką???
idę pod kocyk pomedytować nad gramatyką. no przecież to wszystko musi się kiedyś skończyć, nes pas?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz