sobota, 11 kwietnia 2009

the show must go on


Dzieci po pełnej emisji Shreka 2 nareszcie zapadły w sen. Kończy się już ta sobota, tak, mamy tu trochę świąteczny armagedon.
I po czym poznać wiosnę w Polsce zachodniej? Po zapaleniu oskrzeli u nieletniej. Tak, mamy tu TAKŻE zapalenie oskrzeli, ale na Boga , mam tak serdecznie dość wspominania tu o smarkach, gilach i gruźliczym kaszlu, że tu zakończę temat nierozwinięty. Z tym że Frans dziś zaczął pokasływać, więc nie wiem, czy wątek sam nie ulegnie odświeżeniu... ale nie myślcie sobie,że tylko wirusy u nas o czymkolwiek stanowią. Wiosnę w moim domu można poznać po tym, że wiecznie brakuje szklanek do chłodnych napoi. Zimą zmywarka zapełnia się w tempie dobrej jakości motoru suzuki na autostradowym odcinku 100m (czyli nanosekundy, mniej obrazowo rzecz ujmując) kubkami po gorącej herbacie, w miesiącach ciepłych nie starcza nam szklanek.
Popijając mołdawskie wino czerwone (bdb, by the way), życzę Wam wesołego i weselszego. I zdrowia (i poszła, malować. Paznokcie, na malowanie jaj czas znalazł się rano, trzeba było dziecięcia czymś zająć, one tuż po świcie stoją karnie w szeregu przy drzwiach, ubrane w trampki i kaski, gotowe do kolejnych eksploracji naszego, pożal się Boże, ogródka. Drzwi przed spaniem ryglujemy i zawsze zastawiamy wyjście na taras, dom przypomina twierdzę.). Moja przydługa aluzja nakazuje mi się już zamknąć i zadbać o siebie i te pazury.
Pięknych świąt Wam życzę. Niezmiennie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz