sobota, 25 kwietnia 2009

manicure proszę bardzo


-z tobą się mamo bawić nie możemy. Ty ciągle jesteś taka zapracowana - skonstatowała jednego dnia ze smutkiem w głosie Zosia i bezwiednie zamgliła moje oczy łzami.
Po fatalnym, ale to naprawdę okropnym i bezprecensowym tygodniu zawodowo jestem wypalona na kilka lat. Obyś cudze dzieci uczył mnie budzi, kołysze w ciągu dnia i nie pozwala zasnąć.
Jedynie zapach lasu (kwitną robinie? woń cudowna!), mąż uspokajający, który wie, jak pomóc, uśmiechnięte potomstwo i stos książek czekających na kiedyśtamtrzyma mnie w pionie i powoduje że ciągle rano chce mi się wstać.
I właśnie dlatego klikam w te klawisze paznokciami wściekle różowymi, popijam sok wieloowocowy i nie myślę o poniedziałku, kiedy to znów będę musiała zmierzyć się z nastoletnimi dziećmi, które tak bardzo chcą być dorosłe. Teraz jest sobotni wieczór. Jutro niedziela. Poniedziałek to daleka przyszłość... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz