czwartek, 9 grudnia 2010

ADHD


Jezus, co ja dzisiaj mam. Emocjonalne adhd jakieś. Łapy mi się trzęsą, mam do zrobienia dziesiątki rzeczy, siadam i nie robię nic. Dziś nie zrobiłam absolutnie nic. No nic po prostu. Siedzę nad świątecznym menu i nie mogę się zdecydować na rodzaj sernika. Mieliśmy pierwszy raz święta spędzić w wąskim gronie, a mamy całą familię z wigilią u cioci (reszta u nas, przecież mamy jedem pokój i dwie kanapy. i kominek. i dzieci, każdy do nich lgnie, babcie z każdej strony). No i z tym sernikiem. W totalny stupor wbiły mnie pierniki i sposób dekoracji, przy wyborze mięs wymiękłam całkiem. Pierdolec to się chyba nazywa, nie wiem. A zza ramienia słyszę - mamo, może kartki zrobimy? wieniec adwentowy popełniliśmy wczoraj, dobrze, że nie w wigilię prawda, chcę jeszcze zrobić marcepan dla męża, prezenty, dekoracje, jasełka, kaszel, katary, streszczenie, translacja aaaaaaaaaaaaaaaaAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! oszaleję!
Robię więc listę (spokojnie, tylko lista może nas uratować, lista, torebusia, wdech, wydech, wdech, wydech, wdech...). Listę zakupów, listę zadań, listę prezentówmiejsca na lodówce mi nie wystarczy.
I najbardziej zaskakujące w tej całej szalonej sytuacji jest to, że jestem w tym wszystkim radością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz