poniedziałek, 27 lutego 2012

no to klops


Muszę Was zmartwić. 
Jeśli czuliście jakimś trafem, iż wiosna już zagląda Wam przez ramię, to otóż tylko po to chyba, żeby zagrać nam, stęsknionym, na nosie i odlecieć (w siną dal, w siną dal!).
Gdyż u mnie rozgościła się na dobre gastrofaza na tłuste i treściwe mięso, mam oto w piekarniku kilkanaście klopsów, rozbitą karkówkę, gotową do zajęcia piekarnika, kiedy tylko mielone wyjedzie, mam też boczek na chleb i smalcu mi się chcę.
Zajadam się bułkami, co na pewno dobrze nie robi mojemu obwodowi w talii, ale jak się waży niecałe pięćdziesiąt, to  ma się to centralnie gdzieś.
słucham. i nie mogę uwierzyć, że takie gówniary takie zdolne. DO szkoły, a nie tu karierę...
Zosia, przejęta, przekazała mi news dnia: Witek dostał dziś pałę z kształcenia słuchu, bo nie uważał (przypominam, pierwsza klasa, lat może i sześć i pół, pierwszy dzień po feriach, heloł, JAKIEŚ PYTANIA???). Na te słowa niemal się rozpłakałam. To świadczy. O nauczycielu i o moim rozchwianiu emocjonalnym.
To może ja już się do kuchni udam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz