niedziela, 8 lutego 2009

It's so good to be back, again...


Nie twierdzę, że zawsze. I że na wszystko. I dla każdego. U mnie jednak działa.
Noc z przyjaciółką. Nie uciekałyśmy od tematów trudnych. Za często, sądzę, padało w naszych dialogach słowo "nowotwór". Życie. Niemniej jednak - jest lepiej (nadal jednak płaczę podczas superniani i na reklamach skąpanych w promieniach letniego słońca).
Pomógł także Kubuś Puchatek z pasją czytany nieletnim i wszyscy krewni-i-znajomi Królika.
Już potrafię świadomie odwrócić myśli. Zdecydowanie częściej się uśmiecham, tysiąckrotnie częściej niż tydzień temu. Wróciłam.
I słońce pomogło i dodatnia temperatura za oknem. Wczoraj.
I dzisiejszy piżamowy dzień, podniosłam się już o 12. I ciastka owsiane.
Jeszcze tydzień i będą wakacje tralalilalali...Zimowe, ale kto by tam rozróżniał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz