czwartek, 19 marca 2009

kwiat lotosu


Zen to ściema. Nie wierzcie, że na jodze jakikolwiek zen osiągniecie. Zen, kurwa jego mać, to zakwas w każdym mięśniu mojego styranego ciała. Rozważałam wysmarowanie się od czubka głowy do małych palców u stóp fenistilem, ale nie mogłam, bo by mi dwie tubki nie wystarczyły, a mam może pół tubki zaledwie na stanie.
Za tydzień znów idę, cierp ciało, coś chciało. Joga rulez!
I katar, jeszcze ten katar. Mamy tu lazaret, choć to katar zaledwie. U dzieci już epilog, u mnie preludium, przygrywka zaledwie, rozważam nawet (nie amputację, nie, no jak bez nosa???) wagary i absencję na jutrzejszym wykładzie.
Pionizuję więc te moje obolałe członki i czekam na poprawę. Co na zakwasy, błagam, pomóżcie!

3 komentarze:

  1. masu, masu... nie wiem czy wirtualny masaż może pomóc? a termoforek?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam w jogę nie wierzę. To dla mnie jedna wielka ściema :)
    A tyś co się tak na tym blogspocie rozklęła? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ależ, ja tylko kopiuję stare, rozklęłam się zatem lat temu kilka(naście) ;))) a na jogę zawsze mam za daleko (acz dobrze mi robi na kręgosłup i inne członki)

    OdpowiedzUsuń