piątek, 26 października 2012

Downton Abbey

Moje przedłużające się zwolnienie, powoduje nagły przypływ twórczej mocy, chęci przelania na ekran, tego, co obecnie w mojej głowie siedzi, i muszę sę z Wami podzielić moimi refleksjami na temat ulubionego ostatnio serialu (no bo ile można o duszącym kaszlu). O Downton Abbey będzie, o tym, że Cloudy widzi w kuzynie Matthew młodego Lisa i tak, ten obraz już zostaje, nie odwidzę tego, nie da się, że Lady Violet jest obłędną starszą panią i tak bardzo przypomina mi moją babcię, są charakterologicznymi bliźniaczkami, nawet mimikę mają podobną, to niebywałe, Lavinia wygląda identycznie, jak moja przyjaciółka z młodości, z którą szalałyśmy w młodzieżowym periodyku, a która zrobiła w Anglii doktorat z anglistyki i włada  językiem Szekspira nie gorzej od niejednej Brytyjki, Lady Edith jako żywo przypomina mi Cashew, którą znam jedynie z fotek Zuzanki i z kilkunastu blipnięć. Uwielbiam Annę Smith i Mr Batesa, ze smaczkiem podglądam ówczesne konwenanse, jest to piękny serial, wzruszający i zabawny, nie sądziłam, że tak mnie pochłonie.
Tak, zaczynam ten weekend, kolejny już zresztą, bez mopa w łapie i z niewysprzątanymi łazienkami.
I mam to gdzieś...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz