wtorek, 30 października 2012

show must go on

Po porannej dawce łez i wzruszenia (odkryłam posty, których wcześniej nie widziałam, posty do Syna, rezolutnego siedmiolatka, który nie ma już mamy), muszę wstać, zabrać się za siebie, wziąć wszystkie wziewy, tabletki i osłonowce i zdrowieć.
Przygód ze służbą zdrowia to jeszcze nie koniec: dziś do kontroli stawi się Zosia, u której też tydzień temu podejrzewano zapalenie płuc, i która czuje się dobrze, choć ciągle jeszcze kaszle. Ale ona czuła się dobrze cały czas.
Jutro mam się stawić na izbie przyjęć, w celu dogłębnej analizy przyczyn i przebiegu choroby, przefiltrują mi krew, może zrobią spirometrię, moja bujna wyobraźnia podsuwa sto jeden scenariuszy, jeden gorszy od drugiego, próbuję myśleć pozytywnie na temat dzisiaj i jutro, ale czasem się nie da, po prostu się nie da.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz