sobota, 27 października 2012

parszywie

Październik obfituje u nas w rodzinne wydarzenia: urodziny syna, urodziny teściowej, imieniny teściowej. Dzień po dniu. Gęsto. Grubo. Telefonicznie. Kablowo. I może lepiej, że tylko przez łącza światłowodowe, te bowiem nie przenoszą wirusów.
Albowiem wczorajsze lepsze samopoczucie gdzieś się zawieruszyło, szumi mi w uszach, kaszel dusi, drzemki urządzam sobie tu i tam i jeszcze tu, gdziekolwiek przysiądę, nie zdecydowałam się na przeobleczenie z bielizny nocnej na dzienną, koafiura również adekwatna, czyli bardzo przedwczorajsza. I wybierz się dziś do teściowej na imieniny w tym stanie. Lepiej jednakowoż zadzwonię.
I ten śnieg za oknem, mój Boże, październiku, weź się w garść!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz