wtorek, 6 listopada 2012

szkoła życia

Zosi przyszło samo. Znając litery, któregoś dnia po prostu zaczęła czytać, sama z siebie, bez niczyjej pomocy, zachęty czy nacisku, bez stresu i obowiązku, w zerówce, miała 6 lat z małym hakiem. Uwielbia.
Frans, jak wiadomo, poszedł bidula do szkoły znacznie wcześniej, nie posiadłszy jeszcze zadowalającej umiejętności syntezy, a ogarniając analizę, to znaczy: literki zna, umie głoskować, literować i rozkładać, ze składaniem jest kłopot. Wcześniej ćwiczyliśmy sylabiczne czytanie na świetnych książkach, nawet robił to chętnie, ale gdy przyszło co do czego, zaczęło się robić pod górkę.
Nie wiem, jak go nauczyć czytać. Jak widzę, że jako zadanie domowe ma się nauczyć ładnie czytać, to cierpnę. Dość boleśnie. Dość boleśnie też przebiega proces czytania. Mogę przy nim być, jak pisze, jak liczy, jak rysuje te pokraczne zwierzątka na angielski i jak kaleczy ich wymowę (chociaż mówi naprawdę ładnie), przy czytaniu natomiast wpadam w stupor, który szybciutko zmienia się w wirujący wkurw, bo jakże można nie umieć czytać (yes, call me a terrific mother). Nie wiem, czytać za niego, niech powtarza, czy cierpliwie czekać aż złoży te literki (bo składa, tylko bardzo powoli), i co to znaczy nauczyć się dobrze czytać? Dopuszczalne jest sylabizowanie (swoją drogą mam uczniów w szóstej klasie, któzy sylabizują, to dramat kompletny)? Co ze mnie za pedagog, jak dzieciaka czytać nie potrafię nauczyć?? I co za rodzic?

6 komentarzy:

  1. Witaj,
    Tytułem wstępu: podczytuję Cię od niedawna, komentuję z rzadka, dziś mój pierwszy raz ;)

    Co do czytania, to kup synowi komiks. Prosty, krótki, kolorowy, taki, który zachęci i wciągnie. Pełno jest Asteriksów i Obeliksów i różnych innych w księgarniach. Na własnym dziecięciu przetestowałam, poszło gładko. A jaka radocha, "mamo, już CAŁĄ STRONĘ przeczytałem!" ;-)).

    Pozdrawiam ciepło,
    novembre

    otwarte.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Novembre :)
      Dzięki za rady, komiksów mamy w domu trochę, muszę mu faktycznie podrzucić, może to go zachęci!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Co dziecko to inna historia nauki czytania. Wydaje mi się, że po pierwsze powinnaś podejść do tego na luzie najpierw sama. Stres się udziela. Krótkie czytanki, lub wręcz mini historyjki mogłyby być pomocne, tak, żeby po złożeniu łatwiej było mu opowiedzieć o czym przeczytał. Czasem dzieciaki tak sie skupiają na przeczytaniu i "dojechaniu" do końca, że nie wiedzą o czym czytały i to potem zostaje na lata. Wtedy to juz kaplica. Tak jak novembre pisze, wciągające historyjki na pewno wbudza ciekawość. Częstotliwość tez jest pomocna. Częściej zasiadać do czytania, ale na krócej. Czasem możesz zostawić syna, żeby sam przeczytal mały kawałek a potem starał się własnymi słowami opowiedzieć. Może o czasu do czasu zostaw mu prosta wiadomość na karteczce-przylepce jakiej chcesz treści, polecenie, żarcik, czułe słowo. Może jakaś zabawa rodzinna, której jednym z elementów będzie czytanie, np można samemu zrobić planszówkę na której gracze przeskakują pola ze startu do mety a pod wieloma polami sa jakies śmieszne polecenia, lub wskazówki, albo gra w domu w poszukiwaczy skarbów gdzie podpowiedzi są opisane na kartce. Niektóre z tych rzeczy wydają się głupie, ale wydaje mi się, że różnrodność form nauki to już jakiś pomysł. Powodzenia.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, na pewno się mój nerw Frankowi udziela. Dlatego chętnie akurat takie zadania ceduję na tatę ;) I macie rację, musimy ćwiczyć codziennie po troszku, tym bardziej, że on lubi historie, uwielbia, jak mu się czyta, więc motywacje, żeby czytać samodzielnie, ma sporą. I stara się czytać, co mu w oczy wlezie, więc wiem, że mam ułatwienie na starcie, ból jest raczej we mnie! :) Ale jak pracować nad sobą, to po całości.
      Dzięki za dobre rady, naprawdę się przydadzą!

      Usuń
  3. Hej zgadzam sie z pierwszym komentarzem - znalezc cos co lubi, dla poczatkujacych, proste. Podekscytuje sie jak przeczyta, niech czyta w kolko - moja corka tak samo dukala - cierpliwosc mnie opuszczala, oczy zamykaly, wkurzala sie na mnie, ze ja poprawiam, a ja na nia za to ze sie obraza:((( I w koncu nastapil przelom, zaczela kumac, pamieta slowa, sklada szybciej:) Bedzie dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dziś ćwiczyliśmy, czytanie z podręcznika w oparciu o litery, któe już zna. I widzę, że źle skladamu się słowa, których nie zna, dziwaczne imiona, niespotykane często nazwy zwierząt (mamut, dudek, itp.) i trzy i więcej sylabowe. ALe wyszedł nowy Mikołajek, przedmiot pożądania, Zosia chciała bardzo, ale zajrzałam, że to ogromniastym drukiem, czyli idealnie dla Frania, będzie chciał ćwiczyć może chętniej niż te nudnawe teksty z elementarza.
      Dzięki!

      Usuń