poniedziałek, 20 stycznia 2014

królowa lodu

Czarny lód nie odpuszcza, co więcej - dokłada kolejne warstwy, nie jest łatwo funkcjonować z wiecznie spiętym  ze zdenerwowania całym orszakiem mięśni wzdłuż kręgosłupa. Wszystko w końcu boli.
Do tego w szkole pojawiła się szkarlatyna, tego jeszcze u nas nie grali.
Wszystko mnie irytuje (tak, wiem, pamiętam, to dziś jest blue Monday, którego nie ma), ale potoki łez wylane przeze mnie bez (albo prawie bez) powodu (kto jeszcze płacze na reklamach, albo jak mąż wyjeżdża do pracy jak co dzień?), puchary pochłoniętych lodów z bitą śmietaną, ilość kabanosów znikających w otchłani mych ust i litry herbaty mogą nieco unaocznić wysoki poziom napięcia. Stres zażeram i zapijam.
Do ferii pozostało dziewięć dni roboczych i tego jednocyfrowego odliczania się trzymajmy.

2 komentarze:

  1. Szkarlatynę da się przejść... ale na pewno Was ominie! Na drogach koszmarnie. Mąż mówi - sprzedajmy dom, przenieśmy się z powrotem do miasta...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, że kiedy nadchodzi październik i widmo przeróżnych perypetii pogodowych, sama mam pomysł, jak Twój mąż. A przecież nie mam aż tak daleko...

    OdpowiedzUsuń