poniedziałek, 29 grudnia 2008

Ciao, kochani...


Znacie ten kawał o Żydzie, który miał bardzo ciasny dom, udał się więc po radę do Rabbiego i ten nakazał mu kupno kozy. Żyd posłysznie, acz stukając się w czoło znacząco, kozę nabył, zamieszkał z nią i całą rodziną i było im, jak nietrudno się domyślić, jeszcze ciaśniej. Wtedy Rabbi kazał mu kozę spieniężyć i nagle dom wydał się przestronny niczym pałac. W skrócie.
Ja właśnie pokochałam me przestronne 50 metrów kwadratowych na nowo. Cała powierzchnia dla czterech osób, wyłącznie (psa stacjonuje na dworze). Naszych pięcioro gości odjechało (w siną daaaal, w siną daaal, tralala). Cisza względna zaległa (jak przy dwójce nieletnich dzieci przed piątką może być cisza, błagam...) i ujrzałam...
...
...
napięcie rośnie...
...
PODŁOGĘ!!! (na chwilę, zaraz zajęły ją tory wyścigowe, kolejowe, domki plastikowe i gry planszowe, czyli jakby wszystko wróciło do normy).
No i tak, dwie pralki prania już się suszą, ale pralka ledwie zipie i chyba czas jej dobiega końca (prawo serii, kurna jego mać, mam do nabycia komplet opon zimowych, ubezpieczenie dwuśladu i zimowego obuwia dla nieletnich, jak mi dojdzie pralka chyba nadszrpnę trzynastkę na dwa miesiące przed jej otrzymaniem).
Nic. Wracam do phrasali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz