Nerwowo drga mi powieka, gdy po przejrzeniu 35 stron moich wypieków (blox.pl) nie mam faworyta na długi weekend. Mam za to tuzin faworytów. Wszystkiego nie da się upieć, prawda? A raczej: wszystkiego nie da się zjeść!
Trochę mi nie na rękę te trzy dni pracy w przerwie między jednym wydłużonym weekendem a drugim, ale co, no, mus to mus, lekko nie ma. Rekompensuję sobie ten niefortunny powrót do pracy, tę przerwę w wypocznku, te katorgę zawodową jednakowoż kadarką za 7,87 z biedronki na tarasie wolnutko sączoną i delektuję się wiosną, która zaraz przecież się skończy (i wróci cholerny październik, który jak kiedys wyczytałam tak naprawdę nie jest miesiącem a stanem umysłu...).
i jeszcze te usta usta. Rozniosły mnie wczoraj emocjonalnie w kompleksowy sposób. Pół nocy szlochu, pół dnia przemyśleń. Ot i serial komediowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz