środa, 27 kwietnia 2011

spomiędzy


Nerwowo drga mi powieka, gdy po przejrzeniu 35 stron moich wypieków (blox.pl) nie mam faworyta na długi weekend. Mam za to tuzin faworytów. Wszystkiego nie da się upieć, prawda? A raczej: wszystkiego nie da się zjeść!
Trochę mi nie na rękę te trzy dni pracy w przerwie między jednym wydłużonym weekendem a drugim, ale co, no, mus to mus, lekko nie ma. Rekompensuję sobie ten niefortunny powrót do pracy, tę przerwę w wypocznku, te katorgę zawodową jednakowoż kadarką za 7,87 z biedronki na tarasie wolnutko sączoną i delektuję się wiosną, która zaraz przecież się skończy (i wróci cholerny październik, który jak kiedys wyczytałam tak naprawdę nie jest miesiącem a stanem umysłu...).
i jeszcze te usta usta. Rozniosły mnie wczoraj emocjonalnie w kompleksowy sposób. Pół nocy szlochu, pół dnia przemyśleń. Ot i serial komediowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz