sobota, 14 kwietnia 2012

obserwacje

Jak daliście popalić piątkowi trzynastego? Hę? Ja na ten przykład zapomniałam. Niby przesądna nie jestem, a jednak tli mi się w głowie, szczególnie w jej tyle, myśl, żeby nie zapeszać!!! Więc doprawdy bezpieczniejszym wyjściem było niepamiętanie.
Samochód mi coś nawala, kontrolka od abs zapala się nieśmiało od czasu do czasu i to wcale nie tylko przy hamowaniu, jako że wczoraj, sunąc ruchem jednostajnie przyspieszonym jakieś osiemdziesiąt na godzinę, bez muśnięcia nawet pedału hamlulca, jeśli jakikolwiek muskałam, to raczej ten z prawej, i to też muskaniem trudno opisać, raczej stanowczym wciskaniem, też się uroczo rozświetliła. Po czym bezczelnie zgasła godzinę później. Oczywiście komputer, do którego hondę podpinaliśmy patologii nie widzi, taka karma piętnastoletnich aut.
Siedzę i stukam w tę klawiaturę i wnioski mam na przykład takie, że piękny manicure w modnych kolorach pisania pracy magisterskiej nie usprawnia, podobnego działania nie wykazują też: wiadra herbaty z imbirem, kubki kawy, częste wizyty w toalecie i wzmożony apetyt. Co więcej: te wszystkie czynniki nieznacznie spowalniają proces i opóźniają jego ukończenie. Żeby się z tej imprezy nie wypisać (a czerpię juz z rezerwy), wizalizuje sobie ewentualne granty, jakimi się otoczę po obronie, która już na przełomie czerwca i lipca. Tylko co ja zrobię z moim życiem, jak już te studia skończę? Pobawię się z dziećmi? (tylko czy one aby nie wyrosły z zabaw z mamą w tym czasie?) Poczytam książki? (tylko czy wzrok zachowam po tym wielogodzinnym ślęczeniu przed ekranem dziewięciocalowego monitora?) Obejrzę film? (tylko czy starczy mi cierpliwości na dwugodzinną bezczynność?) Zacznę kolejny fakultet?

2 komentarze:

  1. ooo, to ja tak mur-beton będę miała za lat dwa. i podejście to samo i sytuacj życiowaq podobna. kciuki za przysżłą Panią Mgr zaciskam więc z wielkim wczuciem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. za kciuki bardzo dziękuję, w sumie sytuacja nie powinna mnie dziwić, pierwszą swoją magisterkę pisałam w pierwszej ciąży i z osoeskiem przy piersi. Więc teraz NIBY powinno być łatwiej. Albo więc wyparłam tamto pisanie z racji bycia traumatycznym, albo po prostu zgłupiałam decydując się na to kolejny raz. No ale na ostatniej prostej się nie rezygnuje, prawda... :)

    OdpowiedzUsuń