środa, 27 czerwca 2012

trzy

i tak oto przedostatni mecz w toku, żal mi tego mijającego euro, pełna byłam obaw, a tu ani paraliżu, ani blokady, ani końca świata, za to międzynarodowe towarzystwo wokół, radość i zabawa. Szkoda, że to już.
Zdałam już część dokumentacji, powoli dociera do mnie koniec roku szkolnego, początek upragnionych wakacji, ciągnę już nie tyle na rezerwie, co na oparach, spać mogłabym za pieniądze, rano, w południe i o dwudziestej pierwszej. Odliczam.

3 komentarze:

  1. wiesz co... mi nie żal, bo nie mieszkam w żadnym z miast, gdzie odbywa się euro ;P a tak poważnie, to chcę wypożyczony film obejrzeć, a tu nie ma kiedy! wczoraj byłaś za wygranymi, czy przegranymi? ja byłam za Hiszpanią, a mąż za Portugalią. rzuciłam niby tak od niechcenia, że pojedziemy kiedyś na wycieczkę do tego kraju, który wygra :) szczerze powiedziawszy obojętne mi było dokąd pojadę ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. za Portugalią, zazwyczaj kibicuję tym którym daje się mniejsze szanse :) poza tym odwiedzenie Portugalii to moje marzenie (ale Hiszpanii też :))). Dziś Włochy :) u nas problem pojawia się w dniach, kiedy nie ma meczu, bo co tu oglądać? jak się skończy Euro, nadrobię zaległości czytelnicze :)

    OdpowiedzUsuń