czwartek, 25 października 2012

Krankenhaus

Jak nie urok, to sraczka, jak mawiają, więc w sumie moje chorowanie chowa się w cień, mimo swej spektakularności, oto bowiem Zosia, chorująca na tradycyjne w tym okresie zapalenie oskrzeli, po tygodniu przyjmowania antybiotyku objawiła brzydki bardzo obraz osłuchowy, dostała nowy, silniejszy drag, wziewy i osłonowe i zaproszenie na kontrolę we wtorek, bo być może trzeba będzie strzelić fotkę, być może to jednak nie tylko zapalenie oskrzeli.
Wiecie, to nie wspomaga zdrowienia. Jestem kłębkiem nerwów, drżę, boli mnie żołądek i nie wiem, czy to od leków garściami pochłanianych, czy od pospolitej nerwicy.
A ona, ostoja, na oko (i na dwa oczy też) zdrowa, uśmiecha się łagodnie i pokasłuje co kilka minut, doprawdy sądziłam, iż kontrola mnie uspokoi, nic bardziej mylnego.
Nie wiem, czy to źle dobrany antybiotyk, czy może w ogóle go podanie, czy moja grypa w gratisie, nie wiem, dlaczego tak to się wszystko poturlało zupełnie nie po naszej myśli.
Myślcie o nas ciepło.

3 komentarze:

  1. Myślę baaaardzo ciepło! Zdrowiejcie, bidulki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że zdrowiejemy. Moja głowa jest pełna teorii tłumaczących niepowodzenie w leczeniu Zośki: tamten antybol byż niepotrzebny, mogłam iść wcześniej, mogłam ją przywiązać do łóżka, mogłam ją BARDZIEJ oklepywać, mogłam ją przytulać, bo dlatego nie zdrowiała (nie przytulałam z racji wirusa toczącego moje wątłe członki)...

    OdpowiedzUsuń
  3. I like the helpful info you supply to your articles. I'll bookmark your weblog and test again here regularly. I'm rather certain I will learn
    plenty of new stuff proper right here! Best of luck for the next!


    My site he has a good point

    OdpowiedzUsuń