czwartek, 5 lipca 2012

ospa numer dwa doba nie wiem która

i setki, setki krost. Obsypane plecy, brzuch, buźka, nogi ręce, pupa i siurak. I 37,7. W tym ukropie. Acz samopoczucie naprawdę dobre, mam nadzieję, że do końca. Jako że pierwsze podejrzane krostki pojawiły się w niedzielę, mam nadzieję, że już z górki, Zosia w adekwatnym wieku ospowym już była zdrowiała. Zalegliśmy na kanapie i wpatrujemy się w Ranczo, sezon pierwszy. Humory nam dopisują, dobre i to.
Za chwile minie miesiąc naszych chorób. Trochę już naprawdę mam po dziurki w nosie. Pragnę odrobiny beztroski, ale nikt nie obiecywał.
Czekamy na zamknięcie naszego oddziału zakaźnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz