poniedziałek, 4 maja 2009

u2, zziębnięci?


W zasadzie całe szczęście, że ten paskudnie długi, do wyrzygania nawet, rzec by można, weekend nareszcie się skończył, w przeciwnym razie (gdyby tak z tydzień trwał albo i dłużej...) do mojego napiętego grafiku zajęć w tygodniu niechybnie musiałabym dodać mytingi AA. A tu wino, a piwa się nie napijesz? Grill u sąsiadów, imieniny mamy, okazji 27 na cztery dni, WYSTARCZY!
A tak - zaćwierkały wróbelki i wróciłam do pracy, zmarzłam jak cholera, teraz też dygoczę, w kominku mam napalić, czy jak? Maj mamy czy marzec? Nie poznaję.
Grzańca sobie zrobię. O tak, to dobra idea. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz