wtorek, 26 maja 2009

mama zadumana cały dzień


Nie będę tu szklić o dzisiejszym święcie i o tym jakże to cudownie mamą być (bezsprzecznie. Franz ma od dwóch dni po południu w granicach 38. Nie lat. Stopni, także wiecie...).
Pożalę się natomiast, iż uległam reklamie, jestem zdruzgotana. Swoją słabością i powodem złamania zasady, którą kieruję się od lat, iżby nie zbankrutować, że reklamy KŁAMIOM. Czytając bowiem Zwierciadło (oni tyle łamów poświęcili temu przereklamowanemu zen, że aż czytać się nie da spokojnie) natknęłam się na te krzyczące slogany JUŻ TERAZ PO JEDNYM ZASTOSOWANIU, BĘDZIE OKRĄGŁY I WIĘKSZY. PNĄCY SIĘ KU GÓRZE. Gdyż ja, Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku, snując wstydliwe wyznania, zaposiadam zerówkę. To już nawet nie małe A. Ja w miejscu, gdzie kobiety mają zwyczajowo biust, mam płaszczyznę. Great Plains. Wielkie nic. I ja dwoje dzieci TYM niczym wykarmiłam... Nabyłam więc to serum i czekam na efekty. To znaczy ja się D nie spodziewam, niech no mi się tam jednakowoż cokolwiek pojawi... Szwędając się niespiesznie między regałami lokalnego tesco natknęłam się i stwirdziłam, iż 17 złotych moge ewentualnie zaryzykować. A jak nie... to w ryj... tylko komu.
Celebrując dziś własne święto (wzrusza mnie co roku i zadziwia... że ja?? matką?? dwojga???) wstawiłam już kolejną porcję prania, odebrałam cztery telefony zawodowe (już wiem, co mnie od jutra czeka, łatwo nikt nie obiecywał, że będzie) wypiłam kawę, podjadłam młodym arbuza i, podobnie jak w tesco, wlokę się i rozgładam po domu, że i to i tamto wymaga mojej atencji, ale dziś... dziś mam to w nosie. Dziś wącham bez.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz