piątek, 5 lutego 2010

consensus


Doszliśmy z ojcem nieletnich do wspólnych wniosków nasuwających sie niejako samoistnie.
Po tylu wspólnie spędzonych latach - najwyższy czas, rzekłabym.
Wnioski i konkluzje dotyczą kolejnego potomka.
Nie, nie, nie. nie spodziewamy się go w jakieś nawet odleglejszej przyszłości (acz A BO TO KTO WIE???), ale to wspólne dotyczy, że obojgu nam żal tego, co już u naszych dziecioków odeszło w siną dal, ale i oboje mamy średnią ochotę na powtórkę z rozrywki. Ciążę, pieluchy, trudy laktacyjne, zarwane nocki, brak komunikacji itakdalejitakdalej.
Zatopiona ostatnio w archiwum zimnoblogu czytam i czytam i z podziwu wyjść nie mogę i zdecydowanie mówię never say never, no bo w końcu co, kurcze blade (tak, idziemy jutro rodzinnie na "Mikołajka" w końcu, na prowincji emitowany jest w tenże weekend). Jeszcze niedawno (być może to wpływ sesji, a może zimy) never again i to z wydatnym przytupem było moim motto życiowym, nogi na krzyż i wydałam CAŁY absolutnie ekwipunek niemowlęcy gęsto ściełający nasze 50m2.
Kilka tygodni czyni jednak różnicę. Za kilka tygodni, jednakowoż, odniosę się do tych kwestii, z niejakim prawdopodobieństwem, z dużą dawką humoru. Zobaczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz