czwartek, 25 lutego 2010

pre-weekendowo


Odczuwam pierwszy w tym semestrze deadline panic. Co może być zaskakujące, gdyż ten semestr jakoby jeszcze się nie rozpoczął.
Zaczynam jutro, co dwa tygodnie maraton weekendowy, 5 godzin w piątek, dwanaście w sobotę, dziesięć w niedzielę, jest cudownie, prawda, kontener czekolady w drodze (a propos - milka karmelowa jest obecnie moją absolutną faworytką, aż szkoda, że już umyłam zęby).
Piękny dzień za nami, słońce, ciepło i tylko te prognozy, że już w środę wróci to paskudztwo, mnie przerastają.
Mam za to krwisty mani i pedicure, streszczenie klasyki pod pachą i całą mas dobrych chęci. Piekło  mogę odremontować.
Dobranoc Państwu. Miłego weekendu życząc odmeldowuję się. Odezwę się zapewne już po urodzinach (tak, spędzają mi sen z ócz te urodziny, jak żadne...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz