środa, 4 maja 2011

jeśli mamy maj


...to mamy też doroczne choróbsko (nie pamiętam już maja bez zapalenia oskrzeli). Zofka kichnęła w niedzielę, kaszlnęła w poniedziałek a wczoraj zaległa z kaszlem nieziemsko wątrobowym (ewentualnie spod samej dwunastnicy). Także 14.20 pediatra welcome to. 
Weekend upłynął nam wybitnie kulinarnie (ile ja napiekłam i napichciłam, nie macie pojęcia, wojsko by się najadło), ale ochroniłam wątrobę, kilka kieliszków wina zaledwie na te kilka dni ujdzie (a zawsze w takie weekendy moją wątroba błaga o litość). Minął rok, słuchajcie, od naszej pierwszej przeprowadzki. I pół roku od powrotu do domu. Góra się wykańcza, stoją ścianki działowe, wygłuszone w 75 procentach. Myślę, że za trzy miesiące będę miała, po siedmiu latach, własną sypialnię. Exciting, isn't it?
i tylko ten śnieg i mróz dziś w nocy, który mi położył pięknie zapowiadające się rośliny, nieco zmącił mój spokój.
i usta usta, których końca absolutnie też nie rozumiem, Zimowa, nic Ci nie wyjaśnię, bo to zakończenie jest dla mnie tragiczne, co on, wsiadł do taksówki podróżującej po autostradzie do nieba?? Bo nie chce się z nią rozstać? A ona z nim wsiadła? Taki początek i taki koniec, jasny gwint.
idę sprzątać, zamiast się wątpliwej jakości rozmyśleniami dekoncentrować. bo mi się w nocy nazbierało podczas snu, cholera!
..............
UPDATE
zgodnie z moimi jakże trafnymi podejrzeniami (popartymi latami doświadczeń) mamy zapalonko oskrzeli. zaledwie miesiąc po poprzednim przecież (o którym nie miałam pojęcia, bo mąż niedosłyszał, a skoro nie miała zapalenia, to leków nie podałam i po dwóch dniach była zdrowa SAMA Z SIEBIE, więc i teraz się łamię z lekami, błagam Was, zawsze to samo). A ja tymczasem, podglądając jednym okiem chmury przynoszące oczekiwany tygodniami deszcz, drugim Desperatki, a trzecim rozpalony maksymalnie kominek, uczę się słówek (czujecie tę efektywność, prawda) i planuje jadłospis (kupiłam dziś gofrownicę zgodnie z zaleceniami o mocy 1200w i kiedy już utarłam masło z cukrem okazało się, że mąż zużył wczoraj wszystkie jajka i z dzisiejszych gofrów nici). No ale, co sie odwlecze... jutro wyczekane będzie lepsze! Czymś trzeba sobie tę zimę umilić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz