czwartek, 10 maja 2012

słodko-gorzki

Mój paskudny dzień, długi, duszny, w aucie bez klimatyzacji, w pośpiechu i na głodniaka, w pracy, u dentysty z dzieckiem, w nibyteatrze na beznadziejnym spektaklu, w zatłoczonej komunikacji miejskiej, z ciężką torbą na ramieniu, z urobionym mężem, rozkopanym ogródkiem, rozkapryszonym dzieckiem, taki właśnie dzień ukoronowała dziś Chustka notką o seksie, który to tekst mnie rozpłakał, rozmazał, rozdygotał (szczególnie barki) i rozfiletował.
Byłam dziś na patronażowej wizycie ujrzeć oseska. Rozkoszny mały chłopiec prężący swe członki i marszczący czoło. Pampersy jedynki, body rozmiar 52 luźno powiewające na małym korpusiku. Utonął w mojej chabrowej bluzce, z główką nie większą niż moja dłoń, rączką niewiele grubszą od mojego kciuka.
Byłabym w połowe ciąży teraz. Dziś znów bolało mnie serce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz