niedziela, 6 maja 2012

wypieranie.

Kończę ten przydługi weekend, zamykam rozdział odpoczynek (no bo przecież odpoczęłam po części), powolutku przyzwyczajam się do myśli o jutrzejszym biegu: praca - wiolonczela - praca - szkoła Franka - dom - praca magisterska, gdzieś wplatając obiad i łyk kawy. Do wakacji mam osiem tygodni, wypełnionych co do minuty zobowiązaniami zawodowo-uczelnianymi, obowiązkami domowymi i chęcią założenia ogrodu. W międzyczasie muszę zaplanować wakacje,  no przecież musi się wszystko udać. Czasem krótkie wakacje robią  źle memu mózgu.
A trzy godziny temu świat powitał Antośka, mojego drugiego bratanka!!! Trzy sto, drobinka, ma się dobrze, takie emocje w rodzinie w niedzielę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz