piątek, 16 stycznia 2009

where're you gonna sleep tonight?


Kopnijcie mnie w żyć (whatever the spelling is, srsly), bo nie wytrzymam, błagam, tak?
Mąż właśnie spakował ekwipunek i uszykowaną wczoraj torbę nieletnich i się zwinęli. Na weekend. Żebym mogła w spokoju zgłębiać tę historię. A ja co? A ja w ryk.
Ostatni taki wyjazd, jak Boga kocham. Niech se wyjeżdżają, ale na noc do domu i bez gadania w ogóle. No nic. Apacze, Siuksowie, Chipchiowie (chipchie???) i pozostali ciągle w odwodzie.
Odczarowuję tę szarą rzeczywistość poprzetykaną jedynie promieniami słońca doskonałym radio chilli, świeczkami zapachowymi made in Sweden i hektolitrami herbaty i walczę.
I czekam na kuriera. Ma przywieść mężowsko urodzinowy prezent ps2. Niech się chłop ponadtrzydziestoletni ucieszy pierwszą w życiu konsolą gier. Każdemu się należy, c'nie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz