piątek, 13 kwietnia 2007

to i owo samochodowo


Teren, na którym obecnie mieszkamy to stare działki rekreacyjne miejscowych notabli. Kilka lat temu przemianowano je na działki budowlane i większość z nich trafiła na wolny rynek i takim sposobem my zdobyliśmy jedną z nich. Ale kilka nadal należy do obecnie około siedemdziesięciolatków na oko (wiem, wiem,na oko jeden umarł), w tym dwie nam sąsiedzkie przez drogę jedynie. I ubaw mam po pachy. Przyjeżdżają oto panowie na prace ogrodowe typu pielenie, kopanie, koszenie, przesadzanie i inne więcej przyjemne robótki w strojach uwaga uwaga galowych nieomal. Koszula, krawat, pulower. I nienienie, mylicie się sądząc, że zaraz oto wyskakują ze swoich domostw w działkowe drelichy wygalantowani. Wszelkie te prace w rzeczonych zwisach męskich eleganckich wykonują. No po prostu z klasą robota.
Dziś wydarzył sie cud nieomal, oba dzieci zasnęły po południu, oba na raz, jak tu mieszkamy rzecz podobna się nie wydarzyła. Jak już ujrzałam, że Zosia padła, Franka siup do wózka i spał za minut dziesięć jak suseł. Nie wiedziałam w co włożyć natenczas ręce. Czy może poczytać, czy też spać z nimi, czy przesadzać rośliny z kąta w kąt, czy też pójść w prace domowe i posprzątać... wybrałam pracę twórczą i postanowiłam zrobić upominki dla moich przyjaciół, z którymi jutro na lavender party inicjujemy sezon tarasowo-grillowy. Mam nadzieję, że nikt z nich tu nie zagląda (przynajmniej chwilowo), bo nie będzie niespodzianki...
Niech no się tylko nie wydaje, że to tak aż super, bo przez to spanie w dzień moja starsza latorośl jeszcze pokutuje i mi się pod nogami i rękoma na klawiaturze kręci.
No i co ja jeszcze chciałam. Chciałam magnolię. Matko, jak mi się marzy! Szukałam już ostatnio w sklepach ogrodniczych i były nawet, ale budżet nam się kurczy i się nie zmieściło takie drzewo w tym miesiącu. Mam za to w domu jaśmin i pachnie bajecznie, a magnolie podziwiam codziennie u sąsiadów niedaleko.
I co jeszcze. Nie mamy samochodu. Jeden zdany, drugi do odebrania w poniedziałek dopiero. Za to jaki. Z abs, asr, lsd i lpr i czym tam jeszcze. Ludzie kochani, czego tam oni jeszcze nie wymyślą. A na zakupy jutro wybiorę się hulajnogą albo łódką przez jezioro. Jedno jest pewne, pójdę/pojadę/popłynę w japonkach, bo lato w pełni, lawenda w rozkwicie i tylko tulipany jeszcze w pąkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz