sobota, 10 marca 2012

zrobiłam To znowu!


Wstałam bladym świtem w celu udania się na uczelnię i wysłuchania wykładu. Wszyscy spali (mężczyźni w sensie, córka nocowała u babci i obudziła się z katarem, dawno nie było o chorobach, prawda). Wykład niekoniecznie, zaliczenie w formie pięciostronnicowego eseju, tożto jedna trzecia rozdziału magisterki, którą rodzę w takich bólach, temat też nieporywający, języki, rodziny, oczywiście od zarania dziejów, mam nadzieję, że się rozkręci. Z burczeniem w brzuchu i niezaspokojonym pragnieniem śniadania wysiedziałam swoje i po zakończeniu udałam się do auta zaparkowanego na jednej z głównych arterii centrum miasta (RATAJCZAKA). Włożyłam kluczyk do zamka i... zgadnijcie którędy musiałam się dostać do środka, mając na sobie wąską spódnicę za kolano, kozaki i ciężką torbę na ramieniu? Widownię miałam bogatą, czekałam, który mądry wezwie policję w celu udokumentowania własności pojazdu. Oklasków nie było. Albo też nie usłyszałam, gdyż bardzo pospiesznie, z piskiem opon oddaliłam się z miejsca.
I tak sobie myślę - skoro zrobiłam TO w centum miasta, to chyba mogę to zrobić wszędzie, prawda?

1 komentarz: