piątek, 30 marca 2012

po drodze.

Jedziemy. Na pasie obok, tuż przed nami czerwony mercedes szoruje felgą po asfalcie. Otwieram więc okno i zamaszyście i niezdarnie wymachuję ręką, wskazując na koło w którym nie ma powietrza. kierowca nie rozumie, więc wrzeszczę na całe gardło w tchawicą: ma pan kapcia!!! 
na co Frans zdziwiony: dlaczego pan nie zmienił butów przed wyjściem i w kapciu jedzie???

Zabrałam moje zawodowe dzieci do Teatru Animacji na przedstawienie pod tytułem "No Coś Ty". Polecam całym sercem i rozumem, doskonałe i dla młoszych i starszych nielatów, ja też się uśmiałam (i siedziałam w pierwszym rzędzie, kurz ze sceny do teraz mam na powiekach, nie myję się, nie ma co, taki zaszczyt).
Teściowa w natarciu myje okna umyte przez jej synka tydzień temu (a, bo tu takie nie wiem muzgi macie, pewnie kurz), nastawia odbiornik telewizyjny na tefałen dwadzieścia cztery wyłącznie i w każdym wypowiedzianym zdaniu próbuje upchnąć notkę moralizatorską, czy to do dzieci czy tak w ogóle (czyli do nas), słowem czas już do domu, przecież niebawem wróci na święta.

Muszę ogarnąć ten czas jakoś, przecież ja jestem jego dowódcą (i odeszła, szurając nogami, rechocząc nerwowo).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz