niedziela, 18 marca 2012

dom zły

Znacie to? Dzień, który źle się zaczyna, włosy nie układają się dobrze, mąż wkurza, gdy jest, a jeszcze bardziej wkurza, gdy wyjeżdża, irytuje cisza, ale maksymalnie denerwują pytania, wszystko na mojej głowie, inni mają niedzielę, a ja mam remont, dopilnowanie kafelkarza, silikonu, akrylu, dostarczenie obiadu nielatom, gdy nie ma kuchni, napisanie choć kilku zdań, bo w tygodniu nie było kiedy, chore dziecko z inhalacjami, oklepywaniem, chęciami maratończyka i moim postękiwaniem, że nie, córeczko, nie możesz szaleć, rozumiem, chcesz, ale nie możesz, NIEEE, NIEE, nie biegaj, nie skacz, proszę, odpocznij, uspokój się, jesteś CHORA!!! Słowa nie składają się zgrabnie, ubrania w szafie leżą krzywo, WSZYSTKO jest nie tak. Jestem stara i mam za złe, nic mnie nie pociesza, wszystko mnie drażni. Mąż rano stwierdził, że zakładając obcasy, robię się inna. Sądzę, że dobijając do 28 dnia cyklu robię się inna.
Wczoraj wypiłam pierwszą w tym sezonie kawę na tarasie, pierwszy raz pranie suszyło się na słońcu, pierwszy raz paradowałam w koszulce z krótkim rękawem, grillowaliśmy, sąsiadowi urodziła się córka, same radości, a dziś cholerabywzięła.
Powinnam się odseparować, ale nie mogę, bo mąż na meczu i kto się zajmie małolatami, kafelkarzem, obiadem, porządkiem i życiem... byle do jutra!

1 komentarz: