wtorek, 6 marca 2007

sama sobie zazdroszczę


no bo jak tu nie zazdrościc kumuś, kto na własnym tarasie, w rozpiętej kurtce z ciepła, z jednym śpiącym a drugim zajętym sobą dzieckiem, pisał sobie i surfował po internecie?
Rok temu, Matko Boska, ja nie chcę tego pamiętać, a jednak nijak nie udaje się tego zapomnieć, był szpital a lekarz(Jezu, to dokłądnie rok temu było, 6 marca) mówił, że go nie ma, że ciąży nie ma, że mam czekać, albo sami ją usuną. I było czwarte piętro i smród z kominów i fabryka z okna i perspektywa leżenia i ten krwiak. Bałam się jak nigdy wcześniej.
Teraz tylko brak mi kawy w wiaderku, bo ja ciągle jestem zmęczona, ale ptaki cisza i spokój i krokusy żółte i WIOSNA w powietrzu. I szambiarz, na którego czekam, bo już cholera pełniutko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz